Globalizacja a globalizm - definicje, zalety, wady, skutki

Globalizacja - globalizmPrzyjmuje się, że żyjemy obecnie w drugiej lub trzeciej erze globalizacji. Utożsamia się ją ze strefą wolnego handlu utworzoną przez Amerykanów po drugiej wojnie światowej, do której były włączane kolejne państwa, aż do upadku Związku Radzieckiego, kiedy Francis Fukuyama obwieścił światu "koniec historii". Jednak czym właściwie jest globalizm i globalizacja? Jakie są wady i zalety globalizacji? Informacje na ten temat zawarte są w artykule.

Globalizm - definicja

Globalizm to zbiór poglądów dotyczących globalizacji. W pierwszym rzędzie globalizm opisuje koncepcję światowej struktury ekonomicznej, opartej na wolnym handlu. Prowadzi ona do zanikania barier gospodarczych, komunikacyjnych oraz interpersonalnych. Umożliwia swobodny przepływ:

  • towarów,
  • usług,
  • ludzi
  • kultury,
  • technologii,
  • idei.

W sposób naturalny prowadzi do wyższych form zorganizowania, a nawet poczucia przynależności. Dzięki niej tworzą się globalne łańcuchy dostaw, co prowadzi do zwiększenia konkurencyjności na rynku, wzrostu gospodarczego oraz niższych cen.

Globalizm oznacza również dążenie do integracji ponad narodami i poczucie odpowiedzialności za świat jako całość, globalizację problemów: głód w Afryce, zmiany klimatyczne i zanieczyszczenie powietrza. Jest to trend przeciwstawiany nacjonalizmowi i regionalizmowi.

Historia globalizacji

Jako pierwszą erę globalizacji przyjmuje się czas przed pierwszą wojną światową. Wówczas, po Kongresie Wiedeńskim, udało się zaprowadzić równowagę na kontynencie europejskim, która zapewniła długi okres pokoju, który wraz z rewolucją przemysłową i znoszeniem barier przyczynił się do stopniowego wzrostu dobrobytu. Rywalizacja potęg miała miejsce na obszarach kolonii, co nie odbijało się negatywnie na społeczeństwie europejskim. Wiodącą rolę na świecie wiodła wówczas Wielka Brytania, jako największa potęga morska, kontrolująca wielkie państwa kolonialne oraz tworząca reguły gry (podobnie jak teraz, lub do niedawna - Amerykanie). Ten okres zakończył się wraz z rozpoczęciem pierwszej wojny światowej, do której - jak można spekulować - doprowadził nadmierny wzrost potęgi przemysłowej Niemiec i wynikające z niej m.in. ambicje kolonialne.

Niektórzy uznają za drugą erę globalizacji czas trwania systemu finansowego z Bretton Woods, które było miejscem uchwalenia nowych standardów monetarnych na świecie w 1944 roku. Postanowienia były realizowane do roku 1971, gdy prezydent Nixon doprowadził do zarzucenia standardu złota. Nie zgadzam się jednak z takim postanowieniem sprawy, gdyż nie można powiedzieć, że w globalnym obrocie gospodarczym brały wówczas udział takie państwa jak Chiny, Związek Radziecki czy Polska. Ich udział był znacznie ograniczony i Sowieci tworzyli własny obieg gospodarczy, który ze względu na brak dostępu do taniego transportu morskiego, był znacznie mniej efektywny.

Poza powyższym wyróżnieniem elementy globalizacji występowały już od czasów starożytności, choć obejmowały w znacznej większości transport towarów to już wtedy świat był połączony. Przykładem jest chociażby Jedwabny Szlak, który był głównym traktem handlowym aż do wielkich okryć geograficznych. Trudno jednak nazwać globalnym świat, który z europejskiego punktu widzenia ogranicza się do Eurazji (z wyłączeniem Syberii) i afrykańskiego wybrzeża. Argumentem przeciwko nazywaniu, jakiegokolwiek okresu przed 1815 rokiem, globalizacją jest choćby powolny przepływ technologii, np. prochu i druku.

Globalizacja obecnie

Pisząc z perspektywy 2020 roku, świat z pewnością jest ściśle połączony. Można zaryzykować stwierdzenie, że współczesna globalizacja opiera się na potencjale wytwórczym Azji południowo-wschodniej. Przez cieśninę Malakka przepływa 50% całego światowego cargo. Druga era globalizacji różni się też od pierwszej miejscami poddanymi industrializacji lub de-industrializacji. Podczas pierwszej ery (1840-1914) industrializowały się kraje europejskie oraz Stany Zjednoczone, a poziom uprzemysłowienia państw Azji południowo-wschodniej (przede wszystkim Chiny, Indie i Pakistan) spadał. Skutkowało to spadkiem znaczenia państw podlegających de-industrializacji na rzecz państw uprzemysłowionych. Teraz wektor tych zmian jest przeciwny.

Spowodowało to spadek znaczenia państw Zachodu. W 2014 roku wśród sześciu największych eksporterów cargo było pięć państw azjatyckich oraz Stany Zjednoczone. Szczególnie widoczna jest rosnąca potęga Chin, które w 2014 roku przegoniły Stany Zjednoczone w wytwarzanym PKB z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej. Według dotychczasowych prognoz, miały również wyprzedzić USA w nominalnym PKB do końca dekady 2020-30, stając się największa gospodarką świata. Nie wiadomo jak wpłynie na to trwająca epidemia koronawirusa.

Tym samym, przechodzimy do wielkiego testu obecnego paradygmatu ekonomicznego. Na pierwszym etapie kryzysu, doszło do silnego załamania istniejącego łańcucha dostaw. A już wcześniej doszło do zdecydowanej odpowiedzi Stanów Zjednoczonych na politykę Państwa Środka. Administracja prezydenta Donalda Trumpa prowadziła działania mające na celu re-industrializację USA. Zaczęło się od wprowadzenia ceł importowych na produkty z Chin, embarga na firmy technologiczne (np. Huawei) i zdawało się przekształcać w wojnę handlową. Doprowadziło to do podpisania przez Chińczyków umowy handlowej, w której zobowiązywały się do zakupu z Ameryki określonych wolumenów towarów, a także narzucone zostały nowe zasady ochrony własności intelektualnej i wymiany technologicznej. Niestety, zanim te zobowiązania na dobre weszły w życie, doszło do wybuchu globalnej pandemii spowodowanej wirusem COVID-19. Można odnieść wrażenie, że światowa gospodarka się zatrzymała. W wyniku ostrej reakcji rządów, sektor usług - którego rozwój przez ostatnie lata nakręcał gospodarki Zachodu - w zasadzie przestał funkcjonować. To samo dotyczy edukacji oraz nauki, a ograniczenia dotknęły także przemysł i logistykę. Kłopoty przemysłu motoryzacyjnego oraz brak dostaw sprzętu medycznego w początkowej fazie kryzysu w Europie spowodował, że pojawiły się głosy o konieczności przebudowania globalnego łańcucha dostaw.

Zalety globalizacji

Globalizm przyniósł światu przyspieszony rozwój. Państwa bez utrudnień mogły eksportować swoje nadwyżki, gromadząc przy tym kapitał. W dodatku ścisłe powiązania ekonomiczne oddaliły ryzyko konfliktów zbrojnych, które traktuje się już w Europie jako zamierzchłe czasy i zamkniętą przeszłość. Ponadto większość ludzkości nauczyła się przemawiać jednym - anglosaskim, kodem kulturowym. Przez ostatnie lata obserwowaliśmy niespotykane w dziejach świata netężenie kontaktów międzyludzkich. Przedsiębiorcy inwestowali na całym świecie, przenosili wytwórstwo swoich firm do Azji wschodniej, szukając jednocześnie kontrahentów w Stanach Zjednoczonych i Europie. Poczyniono olbrzymi postęp technologiczny. Naukowcy z całego świata mają dostęp do prawie wszystkich badań naukowych, które są publikowane w języku angielskim. Ponadto niemal wyeliminowano na świecie problem głodu, skrajnego ubóstwa, przeżywalności noworodków itp. Europa i Ameryka Północna żyją w bezprecedensowych czasach powszechnego dobrobytu. Aby wyobrazić sobie skalę przemian, zachęcam wybrać się do skansenów obrazujących życie na wsi w średniowieczu, w dwudziestoleciu międzywojennym czy krótko po wojnie. Przez ostatnie 60 lat osiągnęliśmy większy wzrost dobrobytu niż przez poprzednie 500. Przyzwyczailiśmy się do tego, że wszystko czego chcemy jest dostępne na wyciągnięcie ręki i wystarczy tylko za to zapłacić.

Wady globalizacji

Poprzedni akapit był pisany z naszej perspektywy - ludzi będących członkami cywilizacji zachodniej. Osiągając ten dobrobyt, uzależniliśmy się od taniej pracy chińskich lub hinduskich robotników. Oni wykonywali brudną robotę, a my spijaliśmy śmietankę. Zresztą Polska również nie znalazła się na szczycie hierarchii podziału pracy. Rewizjoniści ukuli na to zjawisko termin - neokolonializm.

Korzystając z taniej pracy, wielkie koncerny przenosiły swoje fabryki z drogich Stanów Zjednoczonych oraz zachodniej Europy, do Azji oraz Europy środkowo-wschodniej. Zwrot z inwestycji znacznie się zwiększył, a finansiści i przedsiębiorcy cieszyli się wielkimi zyskami. Doprowadziło to jednak do powolnego zaniku klasy średniej i wzrostu rozwarstwienia społecznego. Nie brak opinii, że już teraz najlepiej płatne stanowiska pracy powstają w Chinach, a nie w Stanach Zjednoczonych czy w Europie. To z kolei prowadzi do wzrostu resentymentów w świecie zachodnim i powrocie do głosu nacjonalistów i izolacjonistów - czego wyrazem jest objęcie prezydentury przez Donalda Trumpa.

Ekonomiści tłumaczą, że stanowiska w przemyśle, są zastępowane przez lepiej płatne stanowiska w usługach, które są wyrazem bardziej rozwiniętej gospodarki (gdyż trudniej jest zwiększać produktywność w usługach niż w przemyśle) i out-sourcing przemysłu pomaga skupić się na nich i wejść na wyższy poziom gospodarczy. Osobiście uważam, że gospodarka to piramida, zbliżona w pewien sposób do piramidy Maslowa - gdyż polega na zaspokajaniu potrzeb człowieka na wielu różnych poziomach. Stąd u podstawy każdej gospodarki leży rolnictwo, później przemysł a na szczycie usługi. W przypadku scedowania zadań z niższych poziomów piramidy, system staje się niestabilny i papierkiem lakmusowym tej niestabilności jest kryzys spowodowany koronawirusem.

Globalizacja a koronawirus

Nietrudno dostrzec, że od kryzysu finansowego w 2008 roku, rosło napięcie w systemie międzynarodowym. W wyniku recesji gospodarek zachodnich, doszło do zachwiania równowagi. Od tamtego czasu rozpoczęły się działania państw dążące do zmiany reguł gry. Przykładem tego mogą być działania Rosji, dążące do podważenia prymatu Stanów Zjednoczonych i doprowadzenia do konfliktów zbrojnych w Gruzji i na Ukrainie. W tym samym czasie Chiny rozpoczęły skupowanie długu amerykańskiego i, tym samym obniżanie wartości juana co pozwoliło utrzymywać olbrzymią nadwyżkę eksportową i dalsze uzależnianie Zachodu od swojego przemysłu. (Obecnie Chiny posiadają 1,1 bln $, co stanowi ok. 5% amerykańskiego długu)

W ostatnich miesiącach działo się bardzo dużo. Koronawirus wydaje się być zapałką, rzuconą na beczkę prochu, jakim był światowy system gospodarczy. Uderzył w momencie, gdy rozszalała się wojna na rynku ropy naftowej, co może mieć bardzo duże konsekwencje. W naszym sąsiedztwie ciekawi strategia jaką przyjmie Federacja Rosyjska, dla której spadek cen ropy oraz koronawirus może oznaczać katastrofę budżetową. Istnieje ryzyko, że Władimir Putin zastosuje manewr tzw. „ucieczki do przodu” i wejdzie na drogę konfliktu zbrojnego z pogrążoną w epidemii Europą, póki jeszcze ma na to pieniądze, a do którego się od dawna przygotowywał. To może być jedyna okazja, aby Rosjanie mogli usiąść przy stole negocjacyjnym na jednym z najważniejszych foteli, po resecie systemu, który jest bardzo prawdopodobny.

Epidemia koronawirusa odbiła bowiem głębokie piętno w umysłach europejskich elit, i to zanim w ogóle wydostała się poza Chiny! Zakłócenia dostaw spowodowały bowiem zatrzymanie pracy fabryk i kłopoty dla przemysłu motoryzacyjnego, który wydaje się wciąż być najważniejszym ogniwem gospodarki starego kontynentu. To może prowadzić do przemyślenia układu łańcuchów dostaw i ich regionalizacji, na czym potencjalnie mogłaby skorzystać Europa środkowo-wschodnia, pod warunkiem położenia większego nacisku na kształcenie techniczne.

Trudno jest przewidzieć to co będzie działo się w najbliższych miesiącach. Na pewno czeka nas duży kryzys gospodarczy i przewartościowanie priorytetów. Wiele zależeć będzie od komunikacji na linii Chiny-Stany Zjednoczone, choć już zaczynają pojawiać się oskarżenia o szerzenie zarazy (określenie chinese virus wykorzystywane przez Donalda Trumpa). Pojawiają się ostrzeżenia przed nową Zimną Wojną. Mogą zostać stworzone dwa osobne bloki gospodarcze, podobnie jak to miało miejsce po drugiej wojnie światowej - kontynentalny i morski. Istotne będzie jak zachowają się takie państwa jak Niemcy i Indie oraz którą stronę wybiorą. W Indiach już można odczuć silną niechęć do Chińczyków. Z kolei Niemcy już teraz prowadzą większą wymianę handlową z Chinami, niż ze Stanami Zjednoczonymi (choć bilans handlowy mają ujemny).

W tej sytuacji nie możemy też być pewni tego, czy Unia Europejska zachowa jedność, co może zachwiać podstawami życia gospodarczego w naszym kraju.

Skutki - wpływ globalizmu na naukę

Za przykład pozytywnego wpływu globalizmu może z pewnością służyć wielki postęp naukowy, jaki dokonał się na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku, w pierwszej erze globalizacji. Współpraca naukowców ponad narodami przyniosła wspaniałe owoce w postaci kolejnych odkryć, wynalazków i teorii takich naukowców jak: Nikola Tesla, Maria Skłodowska-Curie czy Albert Einstein.

Obecnie, większość znaczących prac naukowych jest publikowana w języku angielskim. Daje to łatwy dostęp do najnowszej wiedzy i odkryć, pod warunkiem poznania tego języka. Istnieją również liczne programy umożliwiające współpracę naukową. To wszystko przyspiesza rozwój nauki. Naukowcy z każdego zakątka globu mogli korzystać z najlepszych ośrodków badawczych na świecie, co zresztą można zauważyć po tym, jakie nazwiska autorów najczęściej pojawiają się podczas wyszukiwania prac naukowych w naukach ścisłych.

Ponadto, stała konkurencja państw o niskich kosztach pracy, na otwartym rynku wymusza na zachodnich korporacjach duże nakłady na badania i rozwój, gdyż w takich warunkach konkurencyjność można zyskać tylko poprzez większą innowacyjność.

Globalizm doprowadził do tego, że Polska wstąpiła do Unii Europejskiej. Zostaliśmy wpięci do programów współpracy, a w dodatku możemy ubiegać się o fundusze europejskie, które są hojnie przeznaczane na naukę. W dodatku zachodnie firmy inwestujące w Polsce, dostarczają problemów badawczych i chętnie nawiązują współprace z uczelniami w zakresie ich rozwiązywania i rozwijania rodzimej nauki. To niewątpliwie sprzyjająca okoliczność, w obliczu niskich nakładów na naukę jakie przeznacza państwo polskie.

Z tego punktu widzenia korzystne byłoby, aby globalizacja została utrzymana. W innym przypadku może dojść do powstania odrębnych obiegów gospodarczych, a przez to i technologicznych, między którymi transfer odbywałby się w sposób bardzo ograniczony i to raczej poprzez kradzież przemysłową, łamanie praw autorskich, ew. kupno licencji.

Globalizm wpłynął pozytywnie na pokonywanie wspólnych problemów ludzkości w ostatnich latach. Postęp techniczny stał się udziałem wszystkich mieszkańców planety. Niestety, już zaczynają pojawiać się głosy mogące prowadzić do ograniczenia tej współpracy. W obliczu możliwych zmian, konieczne może się okazać nawiązywanie dwustronnych relacji umożliwiających współpracę badawczą. Powinniśmy korzystać przede wszystkim z bliskości geograficznej Niemiec i Danii, oraz samemu zacząć przeznaczać znacznie większe wydatki na badania i rozwój. Może to stanowić czynnik sprzyjający łagodzeniu skutków nadchodzącego kryzysu oraz uczynić nas bardziej wartościowym partnerem do współpracy.

Komentarze